Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2019

Od początku

Cofnijmy się na chwilę do czasów najdawniejszych. Otóż urodziłam się 30 lat temu w Bydgoszczy jako dziecko ze schorzeniem,które plasuje się chyba w czołówce rankingu  chorób,które są później wyśmiewane- wodogłowiem. Także dzieciństwo pamiętam przez pryzmat szpitali, wiecznych operacji i reoperacji i ryczeniem za mamą. Była jeszcze pierwsza szpitalna miłość. Taaak! Pamiętam! Chłopak jakieś 10 lat starszy ode mnie,którego imienia nie znałam,to znaczy nazywałam Go Poznań,bo wtedy myślałam,że to imię. Jakie gorzkie było moje rozczarowanie, gdy później okazało się,że to jednak miasto ;)  Następnym etapem było przedszkole,a raczej od razu zerówka w której to wyrastałam już na prawdziwego outsidera. Do dziś pamiętam ten dzień w którym poszłam do innej grupy i zobaczyłam tam samotnie bawiącą się szachami chudą,wysoką dziewczynę. To była Agnieszka. I właśnie tak zaczęła się nasza przyjaźń, wyboista, ponieważ nieraz nauczyciele  chcieli nas rozdzielić,ale o tym później ;) Ufff,no to na dziś ko

Nic o ograch...

"Kopciuszek,ooo jest! I żyli długo i szczęśliwie. Oooo... Nic o ograch! Zobaczmy pod Śnieżka. Spotkała Księcia. Ooo...Nic o ograch. Śpiąca Królewna. Nic o ograch! Jaś i Małgosia? Nieee... Calineczka? Nie! Sierotka Marysia, Mała Syrenka, Pretty Woman! Nie,nie,nie,nie! Widzisz ogry nie żyją długo i szczęśliwie!" ("Shrek 2") Jak już wspomniałam stuknęła mi 30tka. I nic.  Ludzie w moim wieku mają już dzieci,dobre posady (czasem i kierownicze),własne mieszkania, a ja nadal nic. O! Przepraszam- 3 tygodnie znowu wyprowadziłam się z domu rodzinnego próbując szczęścia tym razem we Wrocławiu tym razem jako opiekun zwierząt w hotelu ( choć nadal walczę o możliwość pracy w lecznicy), także teraz swój rodzinny wieżowiec zamieniłam na wrocławski wieżowiec (jeszcze większy od tego bydgoskiego),a raczej na pokój,który wyglądem bardziej przypomina celę,ponieważ jest bardzo mały i ma malutkie okienko,które jest umieszczone bardzo wysoko stąd moje skojarzenie) w mieszkaniu z nim,

Przed początkiem.

"Załóż bloga,musisz pisać!" - czytałam już kilkanascie razy na fejsiku od znajomych. Taaa- myślałam. Bo niby o czym? O rzeczywistości? O ludziach,których spotykam? O moich lękach,które czasami  (wróć! zawsze!) mnie wpędzają w niezłe tarapaty? O niemocy z której właściwie pozostało mi tylko walczyć dalej i zacieszać bułę?   To się samo pisze,ja nic nie zmyślam i nic ciekawego nie dodaje. Takie samo  życie,ot co! Alee... może jednak... Jak mnie już ten Niemiec co wszystko chowa  tudzież głodowa emerytura dopadnie,to może i to jakiś pożytek z tego będzie. A może 30tka na karku zobowiązuje,żeby w  rubryce "sukcesy"  w końcu coś wpisać? Może na przykład zostanę influenserką, sławną blogierką,a później w ramię z Michalczewskim (bo Gołota już był) będę skakać na bandżi w "Agencie Gwiazdy"? A może nawet i będę agentem? Kusząca perspektywa! Naprawdę! A zatem, jako,że próby pisania bloga ostatnimi laty spełzały na niczym i nawet,gdy zakładałam jakiegoś kończy