Równocześnie z koncertami, wszedł aktywizm.
Próby mniej lub bardziej udolnych działań głównie prozwierzęcych.
Wegetarianizm,a później weganizm.
Wolontariat w schronisku,który zaczęłam jeszcze w gimnazjum już nie starczał.
Chociaż w schronisku spędzałam praktycznie każdy weekend,czasem jeżdziłam też po lekcjach,gdy miałam krócej zajęcia.
Wraz z Edytą parę lat targałyśmy wszelkie bannery na demonstracje czy pikiety.
Były też zjazdy animalistyczne,dwie prawie rozbierane akcje.
Na maxa się wkreciłam, poznałam tylu ludzi.
Myślałam,że mogę zmienić ten świat,ale też chciałam się czuc potrzebna.
Z resztą misja życiowa "być potrzebną" została mi do dziś i to ona paradoksalnie zaprowadziła mnie w końcu do depresji.
Bo nie dawałam rady, miałam poczucie porażki,a także z biegiem lat,wszyscy już wszystko robili milion razy lepiej ode mnie i nie czułam się potrzebna.
Nikomu. Do pracy,do akcji,do czegokolwiek.
Pojawiła się frustracja,która podobnie jak przemożna potrzeba "bycia potrzebnym" trzyma sie do dziś.
Próby mniej lub bardziej udolnych działań głównie prozwierzęcych.
Wegetarianizm,a później weganizm.
Wolontariat w schronisku,który zaczęłam jeszcze w gimnazjum już nie starczał.
Chociaż w schronisku spędzałam praktycznie każdy weekend,czasem jeżdziłam też po lekcjach,gdy miałam krócej zajęcia.
Wraz z Edytą parę lat targałyśmy wszelkie bannery na demonstracje czy pikiety.
Były też zjazdy animalistyczne,dwie prawie rozbierane akcje.
Na maxa się wkreciłam, poznałam tylu ludzi.
Myślałam,że mogę zmienić ten świat,ale też chciałam się czuc potrzebna.
Z resztą misja życiowa "być potrzebną" została mi do dziś i to ona paradoksalnie zaprowadziła mnie w końcu do depresji.
Bo nie dawałam rady, miałam poczucie porażki,a także z biegiem lat,wszyscy już wszystko robili milion razy lepiej ode mnie i nie czułam się potrzebna.
Nikomu. Do pracy,do akcji,do czegokolwiek.
Pojawiła się frustracja,która podobnie jak przemożna potrzeba "bycia potrzebnym" trzyma sie do dziś.
Komentarze
Prześlij komentarz