(tu wstaw jakiś inspirujący cytat o pracy.... O ten się nada! Jak to było? "Robiąc co lubisz,nie przepracujesz ani jednego dnia" ? Coś w tym klimacie lub coś podobnego!)
Otóż, pracę zaczęłam dość późno. Skutecznie znalezienie pracy wcześniej utrudniał mi plan zajęć studiów rozpierdolony na całe dni z co najmniej 2 godzinnymi okienkami.
Ale w końcu jakoś się udało! Wykładanie towaru, produkcje z drącymi na ciebie ryja babami,które pracowały tam po naście lat, nawet obiłam się o coś a la telemarketing ( i usłyszałam,że się nie nadaje,bo jestem za miła.. Uprzedzając pytania- już mi przeszło. Życie.), sprzątanie.
Ogromnym przerażeniem napawała mnie myśl,że mogłabym tam utknąć na zawsze,więc szukałam czegoś lepszego. Nie było łatwo,biorąc pod uwagę moje zerowe doświadczenie w pracach biurowych i wymagania z kosmosu ( minimum 2 lata doświadczenia, status studenta,orzeczenie o niepełnosprawności i to wszystko przyprawiane nieraz umową o dzieło lub w lepszym przypadku zleceniówką przez agencje pracy). Z resztą,przerażenie nie przeszło mi do dziś,ale o tym później.
Chciałabym zakończyć tę historię- stwierdzeniem,nie było łatwo,ale się udało,fuck yeah!
Nic z tego. Nic o ograch.
Komentarze
Prześlij komentarz