Przejdź do głównej zawartości

Na imię miała Agnieszka

A raczej ma ;)
Z Agnieszką jak już wspomniałam, poznałam się w przedszkolu. Później była ta sama podstawówka,gimnazjum i ku niepocieszeniu nauczycieli i pedagoga szkolnego z dotychczasowych ówczesnych szkół, także to samo liceum.
Liceum uważam za najbardziej udany do tej pory okres w życiu.
Ubrane często na czarno, często w poszarpane rzeczy chodziłyśmy na koncerty praktycznie co tydzień. Punk, hardcore i odrobina metalu. I to własnie w rytmie tych dźwięków upływało mi liceum.   W tych dźwiękach i platonicznej miłości do uwaga! a jakże tego samego chłopaka co Agnieszka. Wysokiego,długowłosego,chudego blondyna w bluzie z Iron Maiden,który grał w zespole za którym zdarzało się nam jeździć jak na psychofanki przystało.
  Niczym się wtedy nie przejmowałam, zakładając,że później to w życiu jakoś będzie: normalna praca,dom rodzina. A tu figa z makiem. Nadal. Nic. Nic o ograch.

Komentarze

  1. Ciekawie... A jaki miałaś ulubiony zespół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Złodzieje Rowerów na których też jeździliśmy po różnych miastach :)

      Usuń
  2. Myślę, że większości ludzi życie ułożyło się inaczej, niż zakładali

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki wpis, ale świetnie napisany!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nic o ograch...

"Kopciuszek,ooo jest! I żyli długo i szczęśliwie. Oooo... Nic o ograch! Zobaczmy pod Śnieżka. Spotkała Księcia. Ooo...Nic o ograch. Śpiąca Królewna. Nic o ograch! Jaś i Małgosia? Nieee... Calineczka? Nie! Sierotka Marysia, Mała Syrenka, Pretty Woman! Nie,nie,nie,nie! Widzisz ogry nie żyją długo i szczęśliwie!" ("Shrek 2") Jak już wspomniałam stuknęła mi 30tka. I nic.  Ludzie w moim wieku mają już dzieci,dobre posady (czasem i kierownicze),własne mieszkania, a ja nadal nic. O! Przepraszam- 3 tygodnie znowu wyprowadziłam się z domu rodzinnego próbując szczęścia tym razem we Wrocławiu tym razem jako opiekun zwierząt w hotelu ( choć nadal walczę o możliwość pracy w lecznicy), także teraz swój rodzinny wieżowiec zamieniłam na wrocławski wieżowiec (jeszcze większy od tego bydgoskiego),a raczej na pokój,który wyglądem bardziej przypomina celę,ponieważ jest bardzo mały i ma malutkie okienko,które jest umieszczone bardzo wysoko stąd moje skojarzenie) w mieszkaniu z nim,...

Podobno najlepszy czas w życiu.

Studia to podobno najlepszy czas w życiu. Podobno. Może wtedy, gdy wie, co się chce robić w życiu. Ja nie wiedziałam. Wiedziałam tylko,że na studia muszę iść.  Żeby być magistrem,pójść do korpo,wziąć kredyt na mieszkanie i mieć rodzinę. A  że lubiłam zawsze pomagać, na weterynarię i medycynę nie miałam szans,wybrałam najpierw pielęgniarstwo. Później jednak mając przed oczami wizje ludzi,którzy na mnie wrzeszczą i  mają pretensje, że coś zrobiłam nie tak, zrezygnowałam. Później była filologia. Bałkańska. Każdy z kim rozmawiałam i słyszał  jaka to filologia zawsze reagował " O super,oryginalnie!" I choć pewnie to było z grzeczności pomieszanej ze zdumieniem miałam ochotę odpowiedzieć " Oryginalnie i co z tego?" Nie skończyłam magisterki ze względu na mój lęk przed promotorem, a może i przez to, że uświadomił mi,że moja praca się do niczego nie nadawała. To odpuściłam. Zawsze odpuszczałam. Z resztą ludzie w dzisiejszych czasach tacy są, niby stoi nad Tobą couch w ga...